THE WARSAW INSTITUTE REVIEW

Data: 29 października 2020

Chiny – USA. Zimna wojna 2.0?

Eskalacja napięć na linii ChRL-USA w okresie czterech lat prezydentury Donalda Trumpa skłoniła część komentatorów do określenia nowych uwarunkowań strategicznych jako „Zimną Wojnę 2.0”. Mimo wejścia terminu do języka publicystyki, posiada on wielu przeciwników, którzy argumentują, że stanowi on nieuprawnioną kalkę, a nie rzeczywisty charakter procesu. Czy tak jest w istocie?

ŹRÓDŁO: EPA/ALEX PLAVEVSKI

Autor: Paweł Paszak

Spektakularny wzrost potęgi ekonomicznej i militarnej Chin w XXI wieku sprawił, że po raz pierwszy od upadku ZSRR Stany Zjednoczone mierzą się z rywalem, który potencjalnie może osiągnąć status supermocarstwa i zastąpić je w roli światowego hegemona. Od momentu przejęcia władzy w Chinach przez Xi Jinpinga w 2012 r., państwo to odrzuciło pragmatyczną doktrynę 24 znaków Denga Xiaopinga, przyjmując bardziej konfrontacyjny i ambitny kierunek w polityce zagranicznej. Okres rządów Xi to także proces niespotykanej od czasów Mao koncentracji władzy w rękach jednostki, któremu towarzyszy stopniowe odejście od modelu kolektywnego przywództwa i powrót do symboliki maoistowskiej.

Jeżeli rozumieć zimną wojnę 2.0 jako proste przeniesienie mechanizmów i strategii rywalizacji z ZSRR, to twierdzenie to jest nieuprawnione. Globalizacja, umiędzynarodowienie procesów produkcji i osłabienie dominacji Zachodu spowodowały, że świat daleki jest od podziałów charakterystycznych dla ubiegłej epoki. Chiny stały się integralnym elementem światowej gospodarki, instytucji międzynarodowych i stosunków politycznych. Skuteczna i efektywna rywalizacja z tym państwem wymaga odmiennego podejścia, niż zimnowojenna doktryna powstrzymywania (ang. containment).

Jeżeli jednak uznamy, że Zimna wojna 2.0 to pojęcie oddające nie powrót, a ewolucję rywalizacji wielkomocarstwowej w zglobalizowanym świecie, to wówczas tego typu określenie znajduje uzasadnienie. Tak jak koncepcja przemysłu 1.0, 2.0, 3.0 czy 4.0 znamionuje adaptację procesów produkcji do nowych technologii, tak Zimna Wojna 2.0 stanowi kolejną odsłonę strukturalnej walki mocarstw o materialną i normatywną dominację na świecie. Obecna konfrontacja z Chinami w wielu aspektach przypomina relacje USA z ZSRR z okresu 1945-1991 r., jednocześnie jednak zjawiska te zasadniczo się różnią. Żeby właściwie ocenić elementy zmiany i kontynuacji oraz wskazać specyficzne cechy tego zjawiska, należy przyjrzeć się dokładniej płaszczyznom: wojskowej, ekonomicznej i ideologicznej, które wyznaczały ramy dla zimnowojennej rywalizacji.

Militarny wymiar rywalizacji Chiny-USA

Związek Radziecki stanowił w pierwszej kolejności zagrożenie militarne, o czym decydowała liczebność armii, wielkość arsenału nuklearnego oraz gotowość do użycia siły. Pod tym względem współczesne Chiny wciąż wyraźnie ustępują armii amerykańskiej, ale dzięki szeroko zakrojonym programom modernizacji konsekwentnie zmniejszają ten dystans. W ostatnich latach Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza (ChALW) znacząco zwiększyła potencjał swych konwencjonalnych i nuklearnych wojsk rakietowych. Rozwój i wprowadzenie pocisków DF-17, DF-26D, DF-41 oraz różnorodnych platform ich przenoszenia zdecydowanie zwiększyło zagrożenie dla wojsk i baz amerykańskich na Zachodnim Pacyfiku. W niezwykle szybkim tempie rozwija się także chińska marynarka, która już w tej chwili jest największą flotą świata pod względem liczby jednostek (ok. 350), a w nadchodzących dekadach dodatkowo powiększy swój stan posiadania. Mimo licznych problemów, wciąż trwają prace nad programem lotniskowców oraz samolotem wielozadaniowym piątej generacji, zdolnym rzucić realne wyzwanie amerykańskim F-22 i F-35. Na uwagę zasługuje również rozwój Strategicznych Sił Wsparcia, które odpowiadają za cyberprzestrzeń i sferę informacyjną oraz mają zapewnić przewagę w obszarze C4ISR (Command, Control, Communications, Computers, Intelligence, Surveillance and Reconnaissance). Powołanie nowego rodzaju wojsk stanowi odpowiedź na wyznaczony w strategii Militarnej ChRL cel „wygrywania lokalnych konfliktów w warunkach informatyzacji”, w których świadomość sytuacyjna odgrywa pierwszorzędną rolę. Zgodnie z dokumentami strategicznymi do 2049 r., czyli stulecia ustanowienia ChRL, chińskie siły zbrojne mają osiągnąć „klasę światową” i zdolności do pokonania dowolnego przeciwnika. Czy jednak postępy osiągnięte przez Chińską Armię Ludowo-Wyzwoleńczą stawiają ją w jednym szeregu z potencjałem militarnym ZSRR?

Armia amerykańska w zdecydowanej większości sektorów dysponuje nie tylko przewagą jakościową, ale również ilościową o czym świadczy choćby budżet wojskowy (700 vs. 180 mld dol.), liczba posiadanych grup bojowych lotniskowców (11 vs. 2) czy samolotów piątej generacji (300+ vs. 50). Siły Stanów Zjednoczonych pozostają jednak rozproszone w różnych regionach świata, takich jak Europa, Bliski Wschód i Indo-Pacyfik. Z jednej strony zwiększa to zdolności Waszyngtonu do kształtowania sytuacji politycznej i projekcji siły w tych obszarach, z drugiej ogranicza zasoby, które mogą być wykorzystane przez Dowództwo Indo-Pacyficzne. ChALW, choć wciąż wyraźnie słabsza, koncentruje swoją aktywność w regionie Zachodniego Pacyfiku a programy modernizacji podporządkowała pozyskaniu zdolności antydostępowych (A2/AD) i zminimalizowaniu ryzyka obcej interwencji w regionie. W wypadku konfliktu, armia amerykańska zmuszona byłaby operować z baz w państwach sojuszniczych (Japonia, Korea Płd., Australia) oraz w obszarze tzw. „drugiego łańcucha wysp” (Guam, Wyspy Mariany i Palau). „Tyrania dystansu” i związane z nią rozciągnięcie szlaków logistycznych określane są w dokumentach Departamentu Obrony jako jeden z podstawowych problemów związanych z projekcją siły.

MILITARY SERVICEPEOPLE OF CHINA TAKE PART IN A MILITARY PARADE, MARKING THE 75TH ANNIVERSARY OF THE NAZI DEFEAT, IN MOSCOW, RUSSIA, 24 JUNE 2020. EPA/YURI KOCHETKOV

W ostatnich latach kolejne raporty wpływowych instytucji amerykańskich (RAND, National Defense Strategy Commission) wskazują, że w potencjalnym konflikcie o Tajwan, Chiny mają coraz większe szanse na zwycięstwo. Niekorzystna dla USA dynamika wydarzeń wymusza zdecydowane działania zorientowane na zrównoważenie rosnącego zagrożenia ze strony ChALW. Władze w Waszyngtonie będą dążyły do sformowania koalicji państw w regionie Indo-Pacyfiku, która na wzór NATO okresu zimnej wojny, stanowiłyby oparcie dla realizacji strategii USA. Działania obydwu państw oraz ich partnerów skutkować będą nasilającym się dylematem bezpieczeństwa w Azji Wschodniej, konsekwentnie podnosząc ryzyko konfliktu. Chiny wciąż nie dorastają do poziomu zagrożenia militarnego jakie stwarzał Związek Sowiecki, jednak w miarę wzrostu ich potencjału i erozji pozycji USA, będą one dążyły do dezintegracji amerykańskiego systemu sojuszy i osiągnięcia dominacji w Azji Wschodniej.

Wymiar gospodarczy: od pułapki współzależności do decouplingu?

Najistotniejszą różnicą w porównaniu do okresu rywalizacji z ZSRR jest wysoki poziom współzależności pomiędzy Chinami a czołowymi gospodarkami dawnego „wolnego świata” (USA, UE, Japonia, Korea Płd.). ChRL jako druga gospodarka na świecie pod względem nominalnego PKB (14,14 bln dol.) jest jednocześnie pierwszym państwem pod względem wartości handlu zagranicznego (ok. 4,6 bln dol.) i eksportu (2,5 bln dol.).  Tak ogromny sukces był możliwy, gdyż po rozpadzie Związku Radzieckiego państwa Zachodu uznały, że gospodarcze otwarcie Chin na świat stwarza nie tylko ogromne możliwości optymalizacji produkcji, ale ponadto stanowi naturalną drogę do uskutecznienia reform politycznych i społecznych. Koncepcja „zmiany poprzez handel” okazała się błędna, gdyż pomimo wzrostu skali powiązań gospodarczych, system polityczny Chin nie uległ liberalizacji. Polityka poprzednich administracji amerykańskich i rządów europejskich spotkała się z ostrą krytyką przedstawicieli prezydenta Trumpa i jego kluczowych współpracowników. Donald Trump oskarżył Chiny o „największą kradzież w historii świata”, z kolei wiceprezydent Mike Pence w trakcie przemówienia w Hudson Institute w październiku 2018 r. mówił o „ekonomicznej agresji”, którą wybrały Chiny zamiast liberalizacji.

ZSRR, pomimo znaczącego udziału w światowym PKB (druga gospodarka na świecie do lat 80.) tworzyło relatywnie odseparowany system gospodarczy. Dostęp zachodnich firm i inwestorów do rynków państw socjalistycznych pozostawał mocno ograniczony, a w konsekwencji ZSRR nie posiadała silnych instrumentów nacisku na swoich rywali. Chiny stanowią integralny element międzynarodowych łańcuchów produkcji, co jest szczególnie widoczne w odniesieniu do sektora elektroniki. Skalę uzależnienia unaoczniła m. in. pandemia COVID-19 i skokowy wzrost zapotrzebowania na artykuły medyczne, które w wielu przypadkach mogły być importowane prawie wyłącznie z Chin. Na fakt ten zwracał uwagę sekretarz Stanu Mike Pompeo w trakcie sierpniowej wizyty w Czechach. Przestrzegał on wówczas, że „KPCh jest splątana z naszymi gospodarkami, z naszą polityką i naszymi społeczeństwami w sposób jaki Związek Sowiecki nigdy nie był”. Tak znacząca skala współzależności gospodarczych powoduje, że próby izolacji Chin wiązałyby się z ogromnymi kosztami dla czołowych amerykańskich koncernów oraz dla ich odpowiedników w państwach sojuszniczych.

Obecnie Chiny są także największym na świecie rynkiem półprzewodników/mikroprocesorów (60%), robotów przemysłowych (36%) oraz jednym z głównych źródeł przychodu dla amerykańskich koncernów Apple (17-25%) Boeing (22%) czy Intel (28%). Podobnie sytuacja przedstawia się w przypadku czołowych koncernów niemieckich i europejskich o zasięgu globalnym. W 2019 r. grupa Volkswagen sprzedała w Chinach ponad 3 miliony pojazdów, czyli prawie sześciokrotnie więcej niż na krajowym rynku i niespełna dwa razy więcej niż na rynkach europejskich. Rynek chiński jest równie istotny dla koncernu Mercedes/Daimler, który sprzedał tam w 2019 r. 693 tys. pojazdów – więcej niż skumulowana sprzedaż w USA (316 tys.) i w Niemczech (318 tys.). Także wyniki koncernu BMW w znacznym stopniu pozostają uzależnione od koniunktury na rynku w Chinach, na który w 2019 r. przypadło aż 28,6% liczby sprzedanych pojazdów. Według danych OECD wartość skumulowanych inwestycji zagranicznych (FDI stock) w 2019 r. zbliżyła się do 3 bilionów dolarów, co pokazuje również skalę zaangażowania finansowego inwestorów Zachodnich w tym państwie.

Te racje skłoniły władze Stanów Zjednoczonych do promowania w przestrzeni międzynarodowej koncepcji gospodarczego „rozłączenia” (decoupling) z Chinami. Miałoby one polegać na dywersyfikacji łańcuchów produkcji, poprzez przeniesienie części zakładów z powrotem do kraju macierzystego bądź do innych państw Azji takich jak Indie, Wietnam, Tajlandia czy Bangladesz. Potencjalnie na takim rozwiązaniu mogłaby skorzystać również Polska, która wypracowała sobie ważną rolę w ramach europejskiego podziału pracy i dysponuje wykwalifikowaną i wciąż relatywnie tanią siłą roboczą. Koncepcja ta napotyka jednak na poważne problemy. W okresie od zainicjowania reform otwarcia chińska gospodarka osiągnęła szereg przewag komparatywnych, które sprawiają, że cały proces, jeżeli dojdzie do skutku, będzie kosztowny i czasochłonny. Co więcej, aby osiągnąć ten cel konieczne byłaby koordynacja działań praktycznie wszystkich sojuszników i partnerów USA, spośród których wielu utrzymuje ożywioną współpracę gospodarczą z ChRL i obawia się potencjalnych retorsji. W obecnych uwarunkowaniach Stany Zjednoczone nie są w stanie samodzielnie powstrzymać wzrostu gospodarczego Chin, a ich wpływ na dawnych sojuszników w ostatnich dekadach uległ zauważalnemu osłabieniu. Potencjalne problemy obrazuje stanowisko czołowych polityków europejskich wyrażone przy okazji wizyty na przełomie sierpnia i września 2020 r. chińskiego ministra spraw zagranicznych Wang Yi w Europie. Szereg prominentnych polityków, wliczając w to szefa unijnej dyplomacji Josepa Borella, premiera Holandii Marka Rutte czy prezydenta RFN Franka-Waltera Steinmeiera wyrazili sceptycyzm wobec koncepcji decouplingu.

Problemem dla Stanów Zjednoczonych nie jest jedynie sam fakt powiązań gospodarczych, ale także rosnący potencjał naukowo-techniczny ChRL, skutkujący nasilającą się konkurencją w obszarze zaawansowanych technologii. W latach 2000-2017 chińskie wydatki brutto na badania i rozwój (R&D) wzrosły z 33,08 mld do 496 mld dol., co stanowi kwotę wyższą niż środki przeznaczane na ten cel przez państwa UE. Dla porównania w tym samym czasie w USA zwiększyły się one z 269 do 543 mld dol. Napływ środków finansowych pozwolił m.in. na dynamiczny rozwój sektora ICT (Information and Communication Technologies), sztucznej inteligencji, samochodów elektrycznych, paneli słonecznych, kolei dużych prędkości (high-speed rail). W szczególności w pierwszym z wymienionych sektorów Chiny osiągnęły postęp, czego dowodem jest światowa ekspansja koncernów Huawei, ZTE, Baidu, Alibaba i Tencent. Od 2014 r. w rankingu WIPO i Cornell University, Chiny poprawiły ocenę sektora ICT z 36,1 w 2014 r. do 74,5 w 2019 r. Dla porównania w tym samym okresie wskaźnik dla USA wzrósł z 83 do 89 w stupunktowej skali. Awans Chin w międzynarodowym podziale pracy stanowi poważną konkurencję dla centrów przemysłowych w Unii Europejskiej, USA, Japonii i Korei Płd., które dotychczas zachowywały wyraźną przewagę.

Wymiar ideologiczny: Powrót do retoryki „wolnego świata” i „imperium zła”?

Ważnym aspektem zimnej wojny pozostawała rywalizacja ideologiczna pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, reprezentującymi tzw. „wolny świat”, a Związkiem Sowieckim, określanym przez prezydenta Reagana jako „imperium zła”. Model modernizacji oparty o ideologię socjalistyczną i komunistyczną był często przyjmowany przez postkolonialne państwa Ameryki Łacińskiej, Afryki i Azji, które poszukiwały dróg rozwoju w opozycji do państw Zachodu. Wpływy Moskwy i Pekinu jako centrów ideologicznych wspierających „bratnie” państwa socjalistyczne miały wówczas realny wymiar, nadając rywalizacji USA z ZSRR także normatywnego charakteru. Współczesne Chiny nie oferują takiej alternatywy dla zachodniego modelu rozwojowego, gdyż w wymiarze gospodarczym przyjęły zasadniczo wyższość kapitalizmu, wprowadzając jednak daleko posunięty interwencjonizm państwowy. Pomimo imponującej dynamiki wzrostu PKB, „miękka potęga” (ang. soft power) ChRL pozostaje bardzo ograniczona. Hybrydowy system gospodarczy i społeczny funkcjonujący w ChRL stanowi specyficzny konstrukt i nie może być traktowany jako wzór dla innych państw świata, chyba, że za wzór traktować można opresyjny charakter aparatu bezpieczeństwa państwa. Brak ideologicznej alternatywy dla Zachodu nie oznacza jednak, że aspekt ten jest nieobecny w Zimnej Wojnie 2.0.

Komunistyczne Chiny pozostają państwem autorytarnym, a od 2012 r. i dojścia do władzy Xi Jinpinga uwidoczniły się także tendencje w kierunku dalszego zacieśniania kontroli życia politycznego i społecznego, co może skutkować totalizacją ustroju na wzór Chin Maoistowskich. Zorganizowana akcja przymusowej sinizacji Wschodniego Turkiestanu (Sinciang), połączona ze sterylizacją ludności oraz przetrzymywaniem około miliona mieszkańców w „obozach reedukacyjnych”, przywołuje analogie do najgorszych praktyk okresu „wielkiego skoku” i „rewolucji kulturalnej”. Podobnie faktyczna likwidacja autonomii Hongkongu poprzez wprowadzenie prawa o bezpieczeństwie narodowym w czerwcu 2020 r. wbrew woli większości mieszkańców, potwierdziła brak poszanowania władz dla podstawowych praw obywatelskich i zobowiązań międzynarodowych. Na powyższe nakładają się utrwalone w praktyce aparatu bezpieczeństwa ChRL prześladowania chrześcijan oraz świeckich aktywistów walczących o prawa człowieka.

THE LOGO OF CHINA’S HUAWEI TECHNOLOGIES CO IS DISPLAYED NEAR THE US EMBASSY IN KUALA LUMPUR, MALAYSIA, 17 JUNE 2019. EPA/FAZRY ISMAIL

Postępujący od 2012 r. proces koncentracji władzy w rękach Xi Jinpinga i jego środowiska stanowi kolejny element, który przywołuje analogie do Chin okresu zimnej wojny. Xi Jinping określany jest obecnie jako „najpotężniejszy człowiek od czasów Mao” ze względu na dominację ludzi z jego środowiska w Biurze Politycznym KPCh oraz czystki przeciwników przeprowadzone przy okazji reformy armii w 2015 r. oraz kampanii antykorupcyjnej. Obecnie Xi równolegle sprawuje funkcje sekretarza generalnego KPCh, prezydenta ChRL oraz Przewodniczącego Centralnej Komisji Wojskowej, czyli organu o kluczowym wpływie na armię i aparat bezpieczeństwa. Działania podjęte przez administrację Xi pod hasłami walki z „muchami” i „tygrysami” miały prowadzić do wykorzenienia korupcji, zarówno wśród czołowych postaci życia politycznego, jak i urzędników niższego szczebla. Posłużyły przy tym do eliminacji przeciwników politycznych w strukturach administracyjnych i wojskowych oraz dały jasny sygnał, że opór wobec Xi skutkować będzie marginalizacją.

Według ustaleń MacroPolo China w kadencji 2012-2017 w Biurze Politycznym, będącym kluczowym organem w ChRL, zasiadały jedynie cztery osoby powiązane bezpośrednio z Xi. W nowej kadencji w Politbiurze, liczącym dwudziestu pięciu członków, aż czternastu spośród nich to osoby posiadające związki z sekretarzem generalnym, sięgające czasów jego dzieciństwa, studiów bądź wcześniejszych etapów kariery w Shaanxi i Szanghaju. Wyrazem umacniającej się pozycji Xi było także podjęcie decyzji o wpisaniu do konstytucji partii myśli Xi Jinpinga, w trakcie obrad XIX Zjazdu KPCh w 2017 r. Na mocy tej decyzji stała się ona jedną z ideologicznych kompasów, na równi z marksizmem-leninizmem, myślą Mao Zedonga, teorią Deng Xiaopinga oraz zasadami „trzech reprezentacji” i „naukowego rozwoju”. Nie mniej istotne było zarekomendowanie zniesienia obowiązującego dotychczas limitu dwóch kadencji dla prezydenta i wiceprezydenta, co otworzyło drogę dla rządów Xi po 2023 r., gdy upływa jego druga kadencja. Dotychczas obowiązywały zarówno formalne, jak i nieformalne limity kadencyjne, które stanowiły chińską wersję zasady „checks and balances”, mającą uniemożliwić powrót do dyktatury czasów Mao. Działania podejmowane przez Xi Jinpinga w wymiarach instytucjonalnym i symbolicznym wskazują na częściowy powrót do praktyk ery Mao i kultu jednostki. Procesy te zwiastują pojawienie się Chin nie tylko potężnych ekonomicznie, ale kierowanych sentymentem antyzachodnim, szowinizmem i rewizjonizmem.

Zarysowane cechy chińskiego systemu stawiają go w wyraźnej opozycji wobec kultury Zachodu, ukształtowanej na bazie tradycji chrześcijańskiej i oświeceniowej. W tym sensie rywalizacja z ChRL w coraz większym stopniu przyjmuje również charakter konfrontacji o charakterze cywilizacyjnym. Zimna wojna 2.0 w wymiarze symbolicznym w coraz większym stopniu opierać się będzie na dychotomii: humanistyczny Zachód – opresyjny reżim komunistyczny. Z jednej strony wynika to z rzeczywistego wymiaru prześladowań, a z drugiej ze zbieżności takiej narracji z interesami Stanów Zjednoczonych. Mike Pompeo w przemówieniu z 23 lipca 2020 r. zatytułowanym: „Komunistyczne Chiny i przyszłość Wolnego Świata” w sposób jednoznaczny nakreślił przewodnią narrację polityki amerykańskiej wobec Chin. Z uwagi na demokratyczny charakter zdecydowanej większości sojuszników, argumenty oparte o czynniki aksjologiczne mają szansę trafić do społeczeństw zachodnich, odwodząc je od dalszej współpracy z Chinami. Rywalizacja z ChRL ma wprawdzie przede wszystkim wymiar strukturalny i wiąże się z rywalizacją o potęgę, jednocześnie jednak kwestie moralne pełnią ważną funkcję w procesie legitymizacji polityki. Hegemoniczna rywalizacja o pozycję w systemie międzynarodowym będzie nieść także poważne implikacje dla systemu wartości oraz możliwości egzekwowania prawa. Wszystkie przedstawione wyżej czynniki sprawiają, że można oczekiwać zaostrzenia języka dyskursu politycznego i większej częstotliwości pojawiania się argumentów natury aksjologicznej.

Podsumowanie

We wszystkich trzech analizowanych wymiarach rywalizacji (militarny, gospodarczy, ideologiczny) występuje wiele elementów wspólnych z okresem zimnowojennym. Zimna Wojna 2.0 nie jest oczywiście prostą kontynuacją poprzedniczki, z uwagi na diametralnie odmienną rolę Chin i ZSRR w światowej gospodarce i polityce. Możliwości ekonomicznej izolacji Chin pozostają mocno ograniczone i nawet próba częściowego uniezależnienia się od nich wymagać będzie wielu lat starań, generując przy tym dodatkowe koszty. Prawdopodobnym scenariuszem jest zastosowanie hybrydowej doktryny powstrzymywania, polegającej na mobilizacji sił zbrojnych USA oraz ich sojuszników w regionie Indo-Pacyfiku przy równoległym punktowym ograniczaniu postępów technologicznych i inwestycyjnych ChRL. Realistycznym celem nie jest całkowita izolacja ekonomiczna Chin, a sektorowe powstrzymanie ich postępów technologicznych, by zagwarantować sobie przewagę w ramach międzynarodowych łańcuchów produkcji.

Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.

TAGS: 

 

Powiązane wpisy
Top