RUSSIA MONITOR
Data: 26 lutego 2018
Antyrosyjski teatr oligarchy Vlada Plahotniuca
Premier ponawia w Monachium apel o wycofanie wojsk rosyjskich z Naddniestrza, w życie wchodzi ustawa ograniczająca rosyjską propagandę, a szef parlamentu ostrzega, że im bliżej wyborów, tym większa będzie ingerencja Moskwy w wewnętrzne sprawy Mołdawii. Do tego prorosyjski prezydent ma mocno ograniczone ruchy. Zdecydowanie prozachodni kurs Mołdawii jest jednak tylko pozorny. To tylko element gry wszechwładnego oligarchy Vlada Plahotniuca. Co gorsza, sondaże wskazują, że w jesiennych wyborach do parlamentu miażdżące zwycięstwo odniosą prorosyjscy socjaliści.
Przykład Mołdawii pokazuje, jak groźne są rosyjskie plany „oddania” okupowanego Donbasu pod kontrolę władz Ukrainy, przy zachowaniu w tymże Donbasie rosyjskich wpływów. Taka reintegracja separatystycznego Naddniestrza z resztą Mołdawii spowodowała znaczący wzrost wpływu obozu prorosyjskiego na politykę całego państwa. Najbardziej drastycznym przykładem było zwycięstwo w wyborach prezydenckich Igora Dodona. Zwolennik ścisłego sojuszu z Moskwą musi dzielić się władzą z proeuropejskim rządem. Ten zaś ostatnio podjął szereg wymierzonych w Rosję kroków.
Weszła w życie ustawa, zakazująca mediom transmitowania programów informacyjnych i analitycznych m.in. z Rosji. Dodon wcześniej dwukrotnie ją odrzucał, więc kontrolowany przez obóz rządzący Trybunał Konstytucyjny orzekł, że prezydent nie może ponownie odrzucić ustawy przyjętej dwukrotnie przez parlament. Szef tegoż parlamentu Andrian Candu ocenia, że ingerowanie przez Rosję w wewnętrzną politykę Mołdawii będzie narastać przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Parlament przyjął deklarację potępiającą domniemane rosyjskie cyberataki na krajowe struktury bezpieczeństwa oraz oskarżającą rosyjskie tajne służby o finansowanie mołdawskich partii politycznych.
Konflikt między kontrolującym niemal wszystkie instytucje państwa szefem rządzącej Partii Demokratycznej Vladem Plahotniucem a formalnie opozycyjnym prezydentem Dodonem i stojącą za nim Partią Socjalistów jest w dużym stopniu wyreżyserowany. Plahotniucowi zależy tylko na władzy i pieniądzach, mocniej niż Dodona zwalcza pozaparlamentarną prozachodnią opozycję. Antyrosyjskie ruchy mają go tylko uwiarygodnić w oczach Zachodu i umożliwić walkę o proeuropejski elektorat, który w większości popiera już opozycję. Partia Plahotniuca ma zaledwie około 5% poparcia, podczas gdy prorosyjscy socjaliści ok. 50%, zaś prozachodnia opozycja ok. 25%. Przed jesiennymi wyborami można się więc spodziewać eskalacji antyrosyjskiej polityki przez obóz Plahotniuca, tak, aby nawet w razie porażki obecnej koalicji rządzącej, można było zmusić – przy pomocy Zachodu – obecną prozachodnią opozycję do współpracy z partiami obecnie rządzącymi. Oligarcha będzie chciał doprowadzić do sytuacji, że bez jego udziału nie będzie się dało zablokować przejęcia władzy w Mołdawii przez otwarcie prorosyjskie ugrupowanie Dodona.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.